Anastasia:
Siedziałam u siebie w pokoju,
czytając moją ulubioną książkę pt ' Mały Książę'. Od mojego ' ślubu' z Arturem minęły
dwa tygodnie. Najpierw dostałam niezły opiernicz od ojca. Przez pierwsze dwa
dni się obrażał i unikał mnie. Teraz na szczęście wszystko wróciło do normy i
zrozumiał, że cierpiałabym jakbym powiedziała tak. Co do rodziny Artura? Oj kaneli
na mnie... Nie chce wiedzieć ile przekleństw poszło w moim kierunku, ale mam to
gdzieś. Nigdy nie przepadałam za nim. A po tym jak mnie uderzył, zrozumiałam, ze
naprawdę dobrze zrobiłam zostawiając go przy kobiercu ślubnym. Uświadomił mi
to, ten bezczelny bałwan. Jak on miał? Michael... Też mi imię, zapewne ma takie,
bo ktoś z jego rodziny ma bzika na punkcie Jacksona, zupełnie jak moja siostra.
Ona nie gada o niczym innym jak właśnie o nim.
- Anastasio
zejdź na dół- usłyszałam stanowczy głos mojego ojca.
' Ciekawe,
co tym razem znów przeskrobałam?' Odłożyłam książkę na szafkę nocną, po czym
zeszłam z łóżka, i wyszłam z pokoju. Podeszłam do balustrady.
- O co
chodzi?
- Zejdź
proszę na dół- dodał.
Niepewnie
zeszłam po schodach, po czym udałam się do salonu, gdzie siedziało moje
rodzeństwo, oraz kuzyni. Kuzyna Lyla i kuzyn Dylan. Są oni dla nas jak
rodzeństwo... W końcu, niemal przez całe dzieciństwo się razem wychowywaliśmy.
Ich rodzice pracują za granicą i nie często są w domu. Usiadłam obok mojej
młodszej siostry April, i na przeciw mojej piętnasto letniej siostrzyczki Sue,
która zaczęła się coraz bardziej buntować, i zmieniać.
' Znajomi ją
niszczą.'
- Zebrałem
was tutaj- zaczął tato, lecz wtedy odezwał się Dylan.
- Do
rzeczy... Proszę.
Ojciec
ugryzł się w język, wiedziałam, ze się wkurzył. Nienawidził, jak ktoś mu przerywa.
- A więc,
ostatnio wiele się działo..
- Ta nasza
Ana nawiała z ślubu- dodał, uśmiechając się do mnie.- To wydarzenie roku.
- Oj
przymknij się, wredna marudo- rzuciłam zakładając nogę na nogę.
- Możesz kontynuować
tato? Spieszę się do koleżanki- rzuciła Sue, przyglądając się swoim różowym
paznokciom.
- A więc... Nasze
kontakty popsuły się nieco, i razem z mamą wpadliśmy na pewien pomysł.
- Jaki?- Spytała,
April opierając się o moje ramie.
- Co
powiecie na wspólne wakacje? Cały miesiąc na Hawajach. Dokładniej do Honolulu.
- Miesiąc?
Co ja będę robić bez koleżanek... Nie ma mowy. Nigdzie nie jadę- rzuciła Sue, odrzucając
włosy do tyłu i wstając.
- Siadaj-
rozkazał tato. Susan, niechętnie usiadła z powrotem.
- Wakacje
dobrze nam zrobią, i zbliżymy się do siebie.
- Ale co ja
będę robić bez koleżanek?- Zapytała Susie, robiąc załamaną minę.
- Jest takie coś jak telefon-
dogryzła jej April- Z resztą wasz jedyny temat to i tak tylko i wyłącznie
Jackson... A nie... Raczej ' JEGO TYŁEK I KROCZE'.
- Nie gadamy
o takich rzeczach.
- Wcale, ja
już słyszałam, co mówiłaś... Podniecałaś się, z jego wyglądu.
- April
dziewczyny w okresie dojrzewania już tak mają- rzuciłam z uśmiechem, na co
April się zaśmiała.
- Ale w kółko? To się robi nudne, tylko słyszę w kółko, ' Ach ten
jego tyłek, tak świetnie nim porusza, że musi być prawdziwym geniuszem, jeśli
chodzi o seks.
- April!- Zasyczał
ojciec a ja zachichotałam.
- Mówię
fakty.
- Kiedy mamy
samolot?- Spytałam bawiąc się nitką przy swetrze.
- Pojutrze o
piętnastej.
- Okej
jednak chce jechać- rzuciła pośpiesznie Sue- Za nie długo powiemy, witajcie
Hawaje i romanse.
- jesteś za
młoda na romanse kochanie- do salonu weszła mama.
- Oni maja
rację-wtrąciłam.- Jesteś za młoda. Daj sobie spokój. I co tak nagle zmieniłaś nastawienie,
co do wylotu.
- Bo na
Hawaje wyjechał najseksowniejszy facet na świecie- westchnęła.
- Michael
Jackson- wyjaśniła April przewracając oczami. Wybuchłam śmiechem. Patrząc na
April przypomina mi się jaka ja byłam.
- Będzie
moim kochankiem.
- On jest w
wieku Any- powiedział tato.
- Ale jest
zajebisty.
- Co to za
słownictwo?- Warknął ojciec.
- Mówię fakty...
Michael jest po ludzku ideałem. Czarne włosy, sarnie oczy i ten anielski
uśmiech- Uśmiechałam się się słysząc jak ona się nim zachwyca, gdy dotarł do
mnie jego opis.
' O Nie. To
nie może być prawda."
Przełknęłam
ślinę Po czym wydukałam:
- Masz
Jakieś zdjęcie?
- Tez mi
pytanie- powiedział zirytowany Daniel- Idź do jej pokoju.
- Zamknij
się- Warknęła Susie- Mam jego obecne.. Proszę.
Wzięłam je do ręki. Wypuściłam
powietrze.
' O kuśwa.
Wpadłam na idola mojej siostry. I nie byłam najmilsza. I byłam cała rozmazana.
I co teraz?'
' Nic jej
nie mów... Z resztą i tak ci nie uwierzy'- rzucił rozum.
- On jest
taki słodki- westchnęła rozmarzona Sue- I przystojny. Co nie?
Pokiwałam
głową.
' Ta i
cholernie bezczelny. Dupek. Małpa. Świnia.'
- Ana?- Do
życia przywróciła mnie mama.- Wszystko okej.
- Tak- szepnęłam
zerkając na zdjęcie. Usłyszeliśmy pukanie. Poszła otworzyć mama.
- O Boże-
usłyszałam jej głos- To Pan?
Popatrzyliśmy
po sobie z rodzeństwem- Niech pan wejdzie.
Wszyscy
czekaliśmy w napięciu. Jednak, gdy poczułam znane mi perfumy. Ale nie
wiedziałam skąd.
- Witaj Ana-
usłyszałam jego aksamitny głos.
Susie
otworzyła szeroko usta. Powoli odwróciłam głowę.
- Co tu tu robisz?
- Zgubiłaś
to- wyciągnął rękę z naszyjnikiem.
- Skąd
wiesz, gdzie mieszkam.
- To nie
jest problem kogoś wynaleźć, jeśli się tego chce- oświadczył z uśmiechem.
- Nie
musiałeś się fatygować- podeszłam do niego.
- Musiałem..
Wyjeżdżam na..
- Hawaje-
popatrzył na mnie zaskoczony- Sue jest twoją fanka- wskazałam na moją siostrę.
- Cześć-
uśmiechnął się do niej. Ona chciała coś powiedzieć, gdy... Najnormalniej w świecie
zemdlała.
- Znowu?- Jęknął
zrozpaczony Dylan.- Dobra idź z nim na górę, my ja ocucimy.
- Chodź- szepnęłam
nieśmiało. Grzecznie podążał za mną.
-
Przepraszam- popatrzyłam na niego zaskoczona- Nasze pierwsze spotkanie nie
należało do najmilszych... A teraz twoja siostra.. I przyszedłem bez
zapowiedzi.
- Nic się
nie stało.. Rozmawialiśmy właśnie o wakacjach.
- tak a
gdzie jedziecie?
- na Hawaje,
do Honolulu- zaśmiał się.- Ta...Zapraszam- otworzyłam drzwi i wpuściłam go do
środka. Rozglądał się z uśmiechem- To nie apartament, ale bardzo przytulny
pokój.
- O tak..Panuje
tu cudowna atmosfera- spojrzałam na niego zaskoczona.- Lubisz czytać?- Spytał
podchodząc do regału z książkami.
- tak
uwielbiam- oświadczyłam z uśmiechem.
' Może nie
jest taką świnią, jaką się wydawał'
- Zacznijmy
od początku.. Michael- podał mi rękę. Uśmiechnęłam się się i podałam mu swoją.
- Anastasia.
- Co u tego
gnojka, którego zostawiłaś przy kobiercu ślubnym?
- Zrobił ze
mnie najgorszą... Szkoda gadać..
- temat
tabu?- Pokiwałam głową.- Kiedyś im się znudzi- usiedliśmy na łóżku.
- Może
chcesz coś do picia.
- Sok pomarańczowy,
jeśli można- uśmiechnął się.
- Zaraz
wracam- zbiegłam po schodach, po czym weszłam do kuchni. Nalałam do dwóch
szklanek soku z pomarańczy. Po czym wróciłam do pokoju.
- Proszę sok
z świeżej pomarańczy- podałam mu szklankę. Uśmiechnął się.
- Widzę, ze
masz dużo starszych egzemplarzy.
- Tak
uwielbiam.. Te pierwsze...
- Mam
identycznie, kiedyś przeszukałem pół świata by znaleźć jedna książkę.
- I
znalazłeś.
- tak.. Po
trzech latach.. Gdy wyszła do księgarni- zaśmiałam się.- A ty masz taką książkę,
którą byś chciała zdobyć a jej nie masz?
- Wichrowe
Wzgórza... Strasznie chciałabym to przeczytać.
- Oh.. Lubisz
książki o namiętności- zachichotałam.
- Wiesz, w
książkach wszystko wydaje się możliwe... Nie jest taką szara rzeczywistością.. Jak
jest..
- W
prawdziwym świecie- pokiwałam głową- doskonale rozumiem..
- Przecież
masz wszystko- spuścił głowę, przyglądając się szklance, po czym cichym głosem
wyszeptał.
- Nie mam
wszystkiego.
- Jak to?
Masz sławę... Ludzi biegających wokół ciebie, pieniądze, fanów...I- wstał i
podszedł do okna.
- Jakbym mógł oddałbym wszystkie
moje pieniądze, byle by mieć prawdziwego przyjaciela- oświadczył spuszczając
głowę. Zrobiło mi się głupio.- Chciałbym być czasem... Po prostu Michaelem.
Wyjść sam do parku..Kina...Zapomnieć, na chwilę o show biznesie.
- Przecież
kochasz występować- pokiwał głową i wrócił na łóżko.
- Bo to
prawda- wyszeptał.
Miał tak
cichy głos, że musiałam się nachylać by go usłyszeć.
- Ale mam
tego czasem po prostu dość...
- Czemu?
- Ludzie
ciągle mnie oceniają i krytykują... A tak naprawdę nigdy mnie nie poznali. Nie wiedzą,
jaki jestem na prawdę.
- Jesteś
zły- zaśmiał się.- I', Bad, I'm Bad.
- Tak, jestem zły, naprawdę zły... W
szczególności, gdy się nie wyśpię.
- A do
której śpisz?
- To zależy...
- Od czego?-
Speszył się- Oh okej rozumiem.
- Nie to nie
tak...- Zaśmiał się speszony.
- Ale ja
wszystko rozumiem. Luz... Jesteś facetem to normalne... Ze ty i ona.. No
wiesz... Widoczno siebie lubicie- Michael spłoną rumieńcem. Spuścił głowę.- Nie
wiedziałam, ze jesteś nieśmiały.
Jeszcze
bardziej się speszył.
- Ee.. Nie
jestem nieśmiały.
- Ta
jasne...
- Nie jesteś
amerykanką- ' niezła zmiana tematu'
-
Nie...Urodziłam się w Bługari.
- Naprawdę?
- tak,
niedaleko Transylwanii.
- Jesteś
wampirem?
- Nie, ale w
dzieciństwie robiłam wszystko by nim zostać- Michael wybuchł śmiechem.
- Powiedz
coś po Bługarsku.
-, Po co i
tak nie zakumkasz.
- Specjalnie dla ciebie się go nauczę.- Uśmiechnął
się nieśmiało- No nic, muszę uciekać.. Spotkamy się na Hawajach.
- na pewno... Pozdrów swoją dziewczynę... Poznam
ją..
- Nie lecę z nią.
- Czemu?
- Pokłóciliśmy się...
- Czemu?
- No wiesz, mam dwadzieścia osiem lat..
- Niech zgadnę chce dzieci a ty nie?
- na odwrót- byłam zaskoczona.- Kocham
dzieci i chciałbym je mieć, przed trzydziestką jeszcze.
- dzieci nie przeszkodzą ci w karierze.
- Nie. Rodzina jest dla mnie
najważniejsza- uśmiechnęłam się.
- odprowadzę cie.
Szczerze. Był miły, sympatyczny... I najważniejsze..
Nie zachowywał się tak bezczelnie jak podczas pierwszego spotkania. Rodzice i
moje rodzeństwo nam się przyglądało, gdy staliśmy przy drzwiach.
- Przepraszam za najście- dodał,
nieśmiało- Głupio mi.
- Weź przestań nic się nie stało.. Moja
siostra zobaczyła cie na żywo i przy okazji... Sue, czemu nie pocałujesz
swojego kochanka na przywitanie?- April słysząc to wybuchła śmiechem, a Michael
speszony przygryzł wargę. Zachichotałam i rzuciłam:
- Nie pesz się tak.
- Nie pesz się tak.
- To ty mnie zawstydzasz..
- No, bo powiedziała, ze wda się z tobą w
romans, a teraz..
- Prędzej wdałbym się w go z tobą..- Dopiero
po chwili to do niego dotarło- Przepraszam, nie powie nem tak mówić. Nie wiem,
co mi odbija ja.
- Ciśś nic nie mów... To było na żarty... Więc
się nie pesz, bo ci do tyłka dokopie.
- Akurat się będę bał.
- A powinieneś!
- Wielka Ana. Sadystka. Juz sobie ciebie
wyobrażam z paskiem.
- He.. Ja też- włożyłam kosmyk włosów za
ucho.
- Michael?- Odezwała się moja sistra
April. Spojrzał na nią.- Mogę dać ci buzi w policzek? Jak Sue, nie chce to ja
skorzystam- uśmiechnęła się, a ja wybuchłam śmiechem.
- Kolejna psycho fanka- mruknął zirytowany
Dylan.
- Zawsze taki marudny jesteś?- Zapytał
Michael, unosząc wysoko brew- Chłopie.. Przynudzasz- nawet mój ojciec wybuchł
śmiechem. Michael spojrzał na April: - Jak się zwiesz.
- April.
- Chodź- podbiegła do niego. Gdy Michael
chciał pocałować ją w policzek, ta odwróciła głowę. I pocałowała Michaela. Ten
zesztywniał. April oderwała się od niego i rzuciła:
- Umiesz całować- słysząc to zaczęłam
chichotać. Michael nadal klękał, na jedno kolano zesztywniały.
- Widzisz April, tak świetnie całujesz, ze
nawet Król nie umie się podnieść- Michael to słysząc spojrzał na mnie i posłał
mi oburzone spojrzenie.- Przyzwyczajaj się.. To norma.
- ha ja całowałam się z Michaelem a ty
nie!- April pokazała obrażonej Sue język. Zachichotaliśmy z Michaelem na ten
widok.
- To się nie liczy...
- Wiesz, co Mike...Czuje, ze twoje
marzenia o dzieciach jednak się spełnią-poklepałam go po ramieniu. Spojrzał na
mnie.
- Zawsze mówisz to, co myślisz?
- zawsze. Nie przepadam za kłamaniem.
- Coś nas łączy- uśmiechnął się.- Dobra uciekam.. Musze się
jeszcze spakować... Wylatuje za trzy godziny.
- Oh my dopiero pojutrze o piętnastej.
- Mam tyle dni wytrzymać bez ciebie.
- Nom...
- Odprowadziłabyś mnie.
- Okej kumam- zerknęłam na niego i na
rodziców, którzy patrzyli na nas podejrzanie.- Będę mieć pogadankę- zaśmiał
się.
- Rose.. Dałabyś mi swój numer?- Spytał opierając
się o czarne ferrari.
- Nawet nie znasz mojego nazwiska. Nic o
mnie nie wiesz.
- To mi coś odpowiedź.
- Musisz juz jechać.
- Pół godzinki- uśmiechnął się- Chyba mnie
nie zabiją.
- Ty jesteś ich szefem.
- To idziesz na ten układ?
- Nie... Bezczelny dupku- delikatnie walnęłam
go w ramie.
- Małpa- rzucił z uśmiechem.
- Idę po kurtkę.
***
- Za kilkanaście
godzin powiemy witajcie Hawaje- westchnęła Sue, gdy siedzieliśmy w samolocie.
Pokiwałam głową. Michael był od dwóch dni na Hawajach. I odzywał się. Nie dawał
mi spać. Bezczelna małpa. Coś czuje, ze się dogadamy.
- Słońce, plaża...
- I gorący romans-
westchnęła Lyla.- I pamiętaj Ana, musisz zdać sprawozdanie Cathy jak
przylecimy.
- Tak wiem. Juz
nie mogę się doczekać- oświadczyłam przymykając oczy.- Zapowiada się niezły
urlop.
- Oj tak... Z
Michaelem- dodała Sue, a ja uśmiechnęłam się do siebie. Tak to prawda... Będziemy
mieli domek koło Michaela... Z czego Sam pochwaliła się przyjaciółką.
' Oj Mike,
zawróciłeś mojej siostrze w mózgownicy... Ze mną nie będzie tak łatwo'
Mike:
Siedziałem na
balkonie, patrząc na morze. Ana powinna być tu za kilka godzin. Nie umiem się
doczekać. Ta dziewczyna ma niezły charakterek. Raz miła, uprzejma, a po chwili
babka z piekła rodem.
Uśmiechnąłem się
do siebie. Klara na pewno zaczęłaby mi robić wyrzuty. I gadki typu, że ją
zdradzam... Czasem zastanawiam się, czemu ona ze mną jest. Wydaje mi się coraz
częściej, ze dla kasy i dla szybkiego numerku.
' To by się
zgadzało'
Usłyszałem dzwonek
telefonu. Wziąłem go do ręki, i uśmiechnąłem się do siebie.
- Halo?
- cześć braciszku-
dzwoniła Janet.
- Co się stało?
- Nic, dzwonie by
spytać jak się masz.
- dobrze.. Wypoczywam...
- Mike coś ci
powiem.
- Hę?
- Przepowiadam ci to,
jako wróżka... Wpadniesz w jakiś romans- zaśmiałem się.- To jest pewne.
- Niby, czemu
Donkey.
- Bo Klara cię nie
umie zadowolić- speszyłem się- Dwa.. Człowieku ty widziałeś jak tam dziewczyny chodzą
poubierane.
- tak widziałem.
- Było, co
oglądać?
- Ciągle jest- zaśmiałem
się.- Ale ja czekam na..- W ostatniej chwili ugryzłem się w język.
- Nie mów, ze na
Klarę.
- Nie... Na kogoś
innego.
- Wyjdą z tego
dzieci- wybuchłem śmiechem.
- Nazwiemy je na
twoją część.
- Wszystko tylko
nie wychodź za tą małpę, Klarę... Ona do ciebie nią pasuje...A na kogo czekasz.
- Na Anastasię.
- Jaką?
- Olivers?
- Tą modelkę.
- tak... Na tą
modelkę.- Zaśmiałem się.
- Nom..
- Braciszku... To
ja myślałam, że z ciebie taka cicha woda, a ty w romans się wdajesz, z jedną z
najładniejszych modelek?
- Poznaliśmy się
przypadkiem. Pamiętasz jak wspominałem ci, ze wpadła na mnie jakaś dziewczyna w
sukni ślubnej.
- Nie... Ty to
masz farta- zaśmiałem się.- Nie rozpoznałeś jej?
- Nie, bo była
cała rozmazana...Ale, za drugiem razem, gdy ją spotkałem od razu ją poznałem
tyle, ze.. Jest inna niż większość modelek...
- Jest też aktorką
wiesz o tym.
- Wiem.
- Jak to wypłynie
do Medii.
- Nic nie wypłynie,
bo między nami będzie tylko przyjaźń.
- Nawet ty w to
nie wierzysz.
- Janet kocham
Klarę...
- Idiota z
ciebie.. Przemyśl to... Jesteście tam we dwoje..
- Jej rodzinka też
jest..
- Przecież nie
będzie chodzić wszędzie z rodziną głuptasie...Żebyś nie żałował.
- Czy ty każesz mi
wdać się w romans?
- Tak. Tak. Tak.
- szczerość.
- też cię kocham.
- A ja mam cie
dość... Cześć.
- Ej no weź..Chce
dla ciebie dobrze.
- Chce wziąść ślub
z Klarą i nie przekonuj mnie.
- To, czemu nie
pojechała z tobą?
' Szukaj dobrego
kłamstwa. Myśl... Myśl'
- Ma dużo spraw na
głowie.
- A no tak
malowanie paznokci, chodzenie do fryzjerów, masażystów... Mike... Nie chce cię
ranić.
- Więc tego nie
rób!- Warknąłem wyłączając się. Odłożyłem telefon na stoliku.
Przeczesałem nerwowo włosy, po czym
wstałem i wróciłem do środka. Nie mogłem siedzieć za długo na słońcu... Moja
choroba na to nie pozwala.
Nie wiem, czemu, akurat wybrałem Hawaje...
Mogłem wyjechać wszędzie.
Położyłem się na kanapie patrząc w sufit.
Usłyszałem dźwięk Sms'a. Wziąłem do ręki telefon. Wiadomość była od Any.
' Cześć. Mam nadzieję, ze cię nie budzę,
lub nie przeszkadzam, bo nie chce byś był bardzo, bardzo zły- zaśmiałem się się-
za dwie godzinki będziemy. Wtedy dam ci w łeb.'
Zaśmiałem się i od razu odpisałem.'
Jeden: Wiesz, że narażasz życie pasażerów?
Dwa:, Dlaczego? A no tak... Zapomniałem.. Sadystka
z ciebie Olivers'
Nie zdarzyłem odłożyć telefonu, kiedy
dotarła do mnie wiadomość.
' Też cie kocham XD'
Pokręciłem rozbawiony głową.
Przyszła kolejna wiadomość.
' Wiesz, że Susie, powiedziała, ze cię zaliczy?:)’
Przygryzłem wargę.
' Chciałaby... Może pomarzyć'
Wstałem i podszedłem do okna, słysząc
dźwięk sms'a.
Ta dziewczyna nie da mi żyć.
' Ty jej też nie dawałeś'
' Tam macie trzynastkę dzieci, i
codziennie w nocy się bawicie. A tak przy okazji... Lubisz kokosy?'
' Ana co brałaś? Przyznaj się?
' Trochę głupoty, szczyptę zabawy, i dwa
kilo Jacksona XD'
' Jest takie coś?'
' A ty to co? Jesteś gorszy od
narkotyku... Wyślę na ciebie policję...Będę złą babą. HA HA HA'
" Ogarnij się'
' Małpa'
Ryknąłem śmiechem, spadając z kanapy. Do
salonu wpadł Bill. Szef mojej ochrony.
- Mike co ty wyrabiasz?
- Spadłem z kanapy.
- Widzę.
- To się nie powtórzy- oświadczyłem,
wysyłając mu uśmiech.
' tak idź. Idź'
' Przyjeźdzaj bo oberwiesz w ten chudy
tyłeczek... Oj ja cie wymęczę... Dziś ma impreza..'
' Na Jaką część?"
' Na twoją i moją...'
' Bez jaj... Nigdzie z tobą nie idę... Jeszcze
mnie wykorzystasz pod stolikiem:)’
' Kiedy indziej to zrobię.. Dziś chodzi
tylko o imprezę to jak... Będziesz taka dobra i mnie uszczęśliwisz?
Wiadomość nie przychodziła przez prawie
dziesięć minut. Westchnąłem i chciałem odłożyć telefon, gdy dostałem wiadomość:
- Tak
I Jak? Podobała wam się pierwsza część?
Szczerze współ autorami są Magda i mój kochany braciszek, słodko drzemiący na kanapie :) Szczerze po całym maratonie filmowym, on i Magda dopiero teraz poszli spać. Ona u niego w pokoju, a go wygoniła na kanapę :) My wszyscy spaliśmy a oni się chichrali u niego w pokoju. Śpiewali jakieś piosenki, zwalali się z łózka. Mówię wam. Dobrali się :) Była by z nich niezła para. Mają identyczne charaktery.
To co oni wczoraj wyprawiali... Mike Vs Mąka...lub Mike Vs Gary... biedak męczył się trzy godziny przez Madę... pryskała go płynem...niezły widok.
Przepraszam za masę błędów.
Pozdrawiam.
Axelka
Przepraszam za masę błędów.
Pozdrawiam.
Axelka