No, nie przedłużam.
Mike pomógł mi pisać tą notkę i miał niezły ubaw... Więc jest on wpół autorem. I wiem, ze miałam dodać ten prolog dopiero w piątek, ale nie umiałam wytrzymać.
Pozdrawiam
Axelka
Za
godzinę miałam popełnić największy w życiu błąd. Miałam wyjść za mężczyznę, którego
nigdy naprawdę nie kochałam. Artur może i jest miły i przystojny. Ale nie
skradł mojego serca. Dlaczego więc powiedziałam tak? Zmusił mnie do tego mój
ojciec. Nie rozumiem tego. Jest on dyrektorem firmy ubezpieczeniowej, a mama
pracuje w studiu nagraniowym. Nigdy pieniędzy nam nie brakowało... No chyba, ze
oni coś przede mną zataili.
A nawet,
jeśli, dlaczego ojciec zmusza mnie do popełnienia największego w życiu błędu?
Chce bym za pół roku obudziła się nieszczęśliwa i płakała po kątach?
' Artur jest bogaty. Będziesz przy nim wiodła życie na
stałych fundamentach'- powtarzał ojciec do znudzenia.
Popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Do oczu napłynęły
mi łzy.
' Zebrało ci się na płakanie. Musisz być silna'- usłyszałam
w głowie stanowczy głos ojca. Pociągnęłam nosem, p, czym głośno westchnęłam.
Nie mogę się rozmazać. Za chwilę, wyjdę za Artura.
' No właśnie.' Wtedy popłaczesz.
- Dasz radę Ana- szepnęłam sama do siebie. Ręką dotknęłam
swojego odbicia w lustrze.- To nic takiego. Powiem tak i będzie po sprawie.
- Anne, nic nie będzie po sprawie- usłyszałam za sobą głos
Lyli. Mojej kuzynki- Nie chcesz tego. Nie rób tego, bo będziesz nieszczęśliwa.
- Muszę. Nie rozumiesz tego?
- Masz wybór.
Prysnełam pod nosem.
- tak. Jasne. Miałam wybór- zadrwiłam, zakładając ręce na
klatce piersiowej.
- Anastasio Olivers, popatrz na mnie- odwróciłam się w jej
stronę- wyglądasz przepięknie. Jednak, Artur nie jest tym, który ma cię
poślubić. Ta bajka skończy się rozwodem.
- jak każda nowoczesna bajka.
- Będziesz tego żałować do końca życia- kucnęłam i ukryłam
twarz w dłoniach- Nie płacz.
- Nie płacze. Nie mogę się rozmazać- oświadczyłam, na co
zachichotała.
- O kiedy dbasz o swój wygląd.
- Mam tam wyjść jak Zombie?
- Posłuchaj mnie. Ja cię do niczego namawiać nie będę,
ale... Posłuchaj głosu serca. Ono nigdy się nie myli- wstała i poszła.
***
Patrzyłam
na Artura. Uśmiechał się. Owszem był przystojny i zabawny. I trochę mądry, ale
to nie to samo. Ja nawet nie czuje tych pieprzonych motyli na jego widok!
- Czy ty
Anastasio Jessico Jane Olivers bierzesz tu obecnego Artura Smitha za
męża?
Spojrzałam
na Lylę i na Cathy. Kręciły głową. Głośno westchnęłam. Popatrzyłam na Artura.
- Nie
mogę- szepnęłam. A połowa tu zebranych wciągneła powietrze i zrobili głośne '
OHH'
'
Normalnie jak w filmie'
- Co?
- Nie
mogę cię wziąść za męża-' Niezły popis Ana'- Nie kocham cię.
- jak
możesz?
Spojrzałam
na rodziców. Ojciec był zdenerwowany, natomiast mama uśmiechała się do mnie.-
Przepraszam was wszystkich, ale nie mogę go poślubić. Nie mogę popełnić błędu,
którego będę żałować do końca życia.- Spojrzałam na Artura- Przepraszam.
- jak
śmiesz?! Ty..- I się zamachnął. Co zdarzało się u niego coraz częściej. Złapałam
się z policzek i nie czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia, wybiegałam z
kościoła. Na dworze wybuchłam płaczem.
' Zasłużyłaś.
Dałaś niezły popis. Nigdy tego nie zapomną. Przejdziesz do historii, jako
uciekinierka spod ołtarza'
Ściągnęłam
welon, wycierając łzy z policzków. Wszyscy mi się przyglądali. Co się
dziwić. Nie codziennie panna młoda biegnie zapłakana przez miasto. Żeby nie
budzić większego zainteresowania ludzi, wbiegłam w jakąś leśną dróżkę. Szłam
powoli patrząc pod nogi, bo już niemal cztery razy o mało się nie wywróciłam. W
pewnym momencie wpadłam na kogoś. Złapał mnie w pasie bym się nie
przewróciła.
- Wszystko
okej?- Spytał odsuwając się ode mnie i zdejmując ciemne okulary.
- Tak,
Tak. Przepraszam.
- Nic się
nie stało- uśmiechnął się- To nie codzienność, ze panna młoda na mnie wpada.- Poczułam
jak się rumienię- Powiedziałem coś nie tak?
- Nie.
- Ty na
ślub?
Westchnęłam.
- Raczej
z niego.
Zaśmiał
się pod nosem.
-
Zostawiłam gościa przy kobiercu ślubnym- oświadczyłam, na co się zaśmiał.
-
Chciałbym widzieć jego minę.
- Zrobiło
mu się pełno zmarszczek, po czym się zamachnął i mnie uderzył.
- Uderzyć
pannę młodą? To ciota nie facet. Nie boje się kobiet. Jakieś zasady w życiu
trzeba mieć.
- Ta, on myśli,
ze nic się nie stało.
- A
dlaczego uciekłaś?
' Po jaką
cholerę ja z nim gadam?'
- Muszę
iść- rzuciłam i chciałam go wyminąć, lecz złapał mnie za rękę.
- Stało
się coś?
- Nie
chce zawracać ci głowy- machnął ręką- Zrozumiałam, ze go nie kocham okej? Muszę
ci się tłumaczyć?- Warknęłam zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Dopiero
przy kobiercu ślubnym, zrozumiałaś, ze nie kochasz faceta... Dziewczyno. Z resztą,
po co się godziłaś na zaręczyny.
- A co to
spowiedź, ze muszę ci się tłumaczyć?- Zasyczałam, przystępując z nogi na nogę.
- Nie, po
prostu chce mieć pewność, ze mojej przyszłej narzeczonej takie coś nie odwali.
- Przyszła narzeczoną- pokiwał głową.- Chcesz się oświadczyć?- skinął głową- Powodzenia, a teraz żegnam.
- hej, a ty,
dokąd?
- jak
najdalej od ciebie... Agggr, po co ja z tobą gadam?
- Wpadłaś
na mnie.. Może szukałaś pocieszyciela- powiedział drwiąco. W tej sekundzie
chciałam dać mu w pysk.
- Zamknij
pysk.
- Jak
masz na imię?
- Spadaj
na drzewo baranie.
- Dość długie-
zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami.- A więc?
-
Anastasia.
-
Normalnie jak z tej bajki- wyszczerzył się.- A tak na serio zapiszę sobie, w
kalendarzu na pamiątkę, ze panna młoda o imieniu Anastasia, na mnie wpadła.
Normalnie będzie pamiątka- uśmiechnął się szyderczo.
- Twoja
dziewczyna cię nie zaspokaja, że jesteś taki wredny- mina mu zrzedła.- A ty,
egoistyczny dupku jak się zwiesz?
- Słodka jesteś,
gdy się wkurzasz.
- 1. Wow,
że rodzice dali ci takie imię.
2. Nie
podrywaj mnie, bo pójdę do twojej narzeczonej okej. Więc teraz zegnam pana,
Panie Michaelu.
-
Radziłbym ci nie iść lasem, chyba, ze chcesz by twoja piękna sukienka
zamieniła się w czarną... Ej pasowałaby do twojego charakterku wiedźmy.
-
Egoistyczny palant- fuknęła pod nosem, i zawróciłam, po czym poszłam w kierunku,
z którego przybiegłam.
'
Zapisać sobie. Facet o czarnych włosach, czekoladowych oczach i uśmiechu jak z
jakieś kreskówki, jest egoistycznym, draniem. Niech panna młoda też zostawi
przed ołtarzem. Albo się w ogóle nie zgodzi. Michael Dupek.. Hymn pasuje do niego'
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za wszystkie błędy.
Em, co według was bym musiała poprawić. Możecie pisać szczerze. Ja przyjmę każdą krytykę. To jest mi bardzo potrzebne, by wiedzieć, co mam zrobić by być lepszą.
A tak w ogóle podobała wam się notka?
Szczerze czuje się trochę dziwnie, bo mojemu bratu idzie tak dobrze, i nie wiem czy kiedykolwiek będę umiała tak jak on.
Co do notek. Będę je wrzucać co tydzień. Lub co dwa? Co wy na to? Wolicie co tydzień, czy co dwa? A może co trzy dni?
Jak wy uważacie?
I jak lecą wam wakacje? Bo mi fajnie, szczerze ten czas który spędziłam z moim braciszkiem, Magdą i moimi kuzynami w Londynie, był cudowny. Dawno się tak dobrze nie bawiłam i dotarło do mnie, ze oddaliliśmy się od siebie. Niestety, ale teraz spędzam z nim dużo czasu przy tym blogu więc...
Wszystkim blogerom życzę dużo weny.
A wam wszystkim udanych wakacji.
Pozdrawiam
Axelka